Krzysztof Skarbek, polski artysta-malarz, wybitny reprezentant nurtu określanego jako neoekspresjonizm. W swojej twórczości łączy zarówno różne dziedziny sztuki, jak i pozornie sprzeczne elementy: przeszłość
i teraźniejszość, świat realny i fantastyczny, naturę i nowoczesne technologie. Od 27 września 2008 r. w Galerii Sztuki Najnowszej można podziwiać wystawę jego prac, zatytułowaną "Malarstwo i sztuka video -
- pierwotny dialog z cywilizacją".
"Krzysztof Skarbek - artysta, malarz" - to z pewnością za mało powiedziane. Jak określiłby Pan siebie, jako człowieka funkcjonującego w rozległym świecie sztuki?
Zajmuję się sztuką współczesną w aspekcie wizualnym, ale oprócz malarstwa sztalugowego, tworzę krótkometrażowe filmy awangardowe, zwane video-artem. Są to obrazy, które oprócz strony czysto wizualnej, mają jeszcze bardzo ważny dla mnie aspekt ruchu, zmiany w czasie. Coś, co w obrazach tradycyjnych jest stopklatką zatrzymaną
w pewnym ruchu, w filmie może rozwinąć się w nieprzewidywalnym kierunku. Możemy zaobserwować dalsze konsekwencje, powtarzalności lub zaskakujące, nowe wydarzenia wynikające z różnych zestawień obrazów, postaci, pejzaży i wytworów cywilizacji.
Co przekazuje Pan odbiorcom swojej twórczości?
Pokazuję w swojej sztuce to, co jest dla mnie najważniejsze, czyli nowe formy komunikowania się między ludźmi. W sposób często prześmiewczy, ale bardzo ciepły
i humorystyczny, ukazuję absurdy naszej cywilizacji, pomieszanie wartości, które staram się porządkować. Sztuka ma za zadanie porządkować nasz świat i pokazywać jego właściwą, często nieznaną twarz, wykrzywioną niczym w groteskowej, teatralnej masce.
Dla mnie najważniejsza jest też nowa propozycja ciekawszego, lepszego życia, a nie tylko diagnoza w sztuce. Wszystko to ma współdziałać z dużą dynamiką, z mocnym kolorem
i całą witalnością życia na miarę naszych marzeń, nawet wbrew fizycznym, utylitarnym właściwościom świata. W moich obrazach samochód może latać, ludzie mogą się unosić
w powietrzu, okiełznać grawitację, jak i też mogą niezgodnie z pierwotną funkcją używać przedmiotów jedynie po to, by żyło się lepiej.
W licznych materiałach na temat Pańskiej twórczości pojawia się informacja, że reprezentuje Pan współczesny neoekspresjonizm. Jak nazwałby Pan
i scharakteryzował swój kierunek sztuki?
Historycy sztuki chcą uporządkować swoją pracę, w związku z tym używają pewnych szablonów porządkujących utwory sztuki, jak i też działalność artystów.
Rzeczywiście w latach 80. mieliśmy bardzo dużą potrzebę tworzenia nowych obrazów po okresie tzw. konceptualizmu i postkonceptualizmu. Do głosu doszły wtedy wszystkie nurty, które na nowo odkryły przedwojenny ekspresjonizm. W Polsce określano ten kierunek różnie, bardzo piękną nazwą jest np. ekspresjonizm noworomantyczny czy właśnie nowy ekspresjonizm. Pewne formalne metody twórcze, sposób ukazania koloru, farby, nakładanie jej bardzo grubymi, zamaszystymi pociągnięciami pędzla, budowanie płaszczyzny obrazu w sposób mocny, gwałtowny i fakturalny, może się kojarzyć
z ekspresjonizmem.
Wypowiadając się o swojej twórczości, mówię często o realizmie osobistym, w którym wszystkie elementy są odczytywalne i figuralne, funkcjonują one w niekonwencjonalnych zestawieniach, sytuacjach, pejzażach czy związkach. Mają one zbudować nową wartość treściową i formalną.
Obserwując Pańskie prace można rozpoznać w nich bardzo indywidualny, nowatorski styl. Czy mimo to są artyści, których twórczość stanowi dla Pana szczególną inspirację?
Zawsze podobali mi się klasycy malarstwa, tacy jak Pieter Bruegel czy znakomity Hieronim Bosch. Ich twórczość jednak nie tyle mnie inspiruje, co daje mi przyjemność z oglądania ich obrazów.
Podobnie jak w obrazach Hieronima Boscha, w Pańskich dziełach często pojawiają się elementy biblijne i chrześcijańskie. Jaką pełnią one rolę?
Są to zarówno związki czysto religijne, jak też pewne symbole, które są na tyle uniwersalne, że możemy je przypisać również naszym czasom. Ktoś, kto w naszej cywilizacji, kulturze, popełnia błędne kroki, może być określony biblijnym ślepcem, którego Chrystus, jako nauczyciel, sprowadza na dobrą drogę, uleczając jednocześnie ludzkie fobie, błędy.
Tytuły Pańskich obrazów niemal za każdym razem mają formę pełnego, abstrakcyjnego zdania. Jakie ma to znaczenie dla ogólnej wymowy dzieł?
Znana jest nam japońska poezja haiku, za pomocą której w dwóch wersach możemy zawrzeć bardzo mocną, symboliczną treść. Jest ona wieloznaczna, a zarazem pokazuje skomplikowane meandry naszej cywilizacji. Moje tytuły często w humorystyczny, zagadkowy sposób, mają za zadanie demistyfikować pewne treści i chaos występujące
w naszej kulturze i cywilizacji, które staram się uporządkować. Wszystkie te elementy zawsze chcę zawrzeć w jednym zdaniu, które często budowane wprost, ma duży procent groteskowego humoru.
Jest to pierwsza artystyczna wizyta w Gorzowie. W jaki sposób zachęciłby Pan naszych czytelników do odwiedzenia wystawy?
Serdecznie zapraszam na wystawę malarstwa, w którym możecie Państwo zobaczyć różne przeżycia, będące również skojarzeniami z Waszym życiem.
Rozmawiał: Tomasz Setta