Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Wywiady

Steffen Möller - Jestem strasznym rozrabiaką

Rozmowa ze STEFFENEM MÖLLEREM, gwiazdą programu "Europa da się lubić" i serialu "M jak miłość", Pierwszym Niemcem Rzeczypospolitej, laureatem nagród i wyróżnień

Od roku jesteśmy w Unii. W jakiej kwestii Polska może być wzorem na przykład dla Niemców?
Oczywiście głównym wzorem jest teraz wielki polski Papież dla jego niemieckiego następcy, bo wszyscy teraz będą porównywać Niemca do Polaka. To jest na pewno numer jeden. Druga rzecz typowo unijna to wzrost gospodarczy, który w tym momencie jest tak duży, że Niemcy mogą tylko marzyć o tym.
W tej chwili w Polsce jest 5,5%,
a w Niemczech mamy ledwo 1%. Dużo niemieckich firm przenosi swoje zakłady do Polski. Ja bym chciał z tej okazji zmienić stare hasło reklamowe dla niemieckich turystów: "Jedź do Polski , twój samochód, już tam jest". W tej chwili jednak ważne i aktualne brzmi tak: "Jedź do Polski, twój pracodawca myślami tam już inwestuje".

Czy obawy twoich rodaków w związku
z przystąpieniem naszego kraju do UE okazały się słuszne?

W sumie nie, bo okazuje się, że mało ludzi jeździ dodatkowo do Niemiec do pracy. W tym roku do sezonowej pracy wybierze się 500 tys., a w zeszłym było 400 tys. Jest wzrost
o 20%. Natomiast ludzie w Niemczech boją się, że tu jednak taniej się produkuje. Np. firma Opel w Bochum miała niedawno kłopoty, bo związki zawodowe mówiły: "Jeśli wy przeniesiecie produkcję do Gliwic, to my strajkujemy". Takie dyskusje toczą się na okrągło. Tysiąc jest takich przykładów, że jakiś Polski zakład pogrzebowy we Frankfurcie nad Odrą oferuje tańsze trumny niż Niemcy i Niemcy są przez to zastraszeni.

Jak obywatel polski postrzegany jest obecnie przez Niemców?
Szczerze mówiąc aktualnie nie wiem, bo za rzadko jestem w Niemczech. Myślę jednak, że to się zmieniło. Powiem na przykładzie. Dużo Niemców teraz jeździ do Polski, do samego Krakowa codziennie lata tani niemiecki samolot aż cztery razy na dzień. I dzień w dzień dwustu niemieckich turystów przylatuje do Krakowa. Ci sami ludzie jeszcze rok temu bali się latać na wschód, do Polski, a teraz już czują się bezpiecznie.

Czy to prawda, że masz dwa oblicza: jedno to telewizyjne, a drugie człowieka "zwyczajnego", czy też bez przerwy tryskasz humorem?
Oczywiście, że nie zawsze chodzę po ulicy z uśmiechem na twarzy. To jest pewien problem, bo ludzie rzeczywiście spodziewają się tego. Na szczęście w serialu scenarzystka czasami pozwala mi na chandrę i smutną minę, bo znowu moja serialowa żona - Małgosia - ma jakiś kaprys. Także ludzie poznali mnie przez serial i przez Europę.

W „M jak miłość" grasz miłego i grzecznego Steffena. Czy w codziennym życiu jest tak samo?
Zdecydowanie nie. Jestem strasznym rozrabiaką, ale ostatecznie jestem grzeczny. Może nie jestem aż taką ofiarą losu jak ten Steffen w serialu, ale pod jednym względem ten serialowy Steffen ma u mnie plus. Ma psa! I to miłego, Brudera i ja bym chętnie miał takiego psa, ale nie mam czasu na to.

11 mln ludzi - ta statystyka oglądalności mówi sama za siebie. Skąd bierze się fenomen tego serialu?
Od jutra będzie jedna osoba więcej (śmiech). Przede wszystkim z tego, że ten serial jest przyzwoicie zrobiony. Np. jest taki nakaz, że musi być 40% „plenerów”. To nie jest jakaś brazylijska telenowela w studiu i na ekranie mamy tekst dla aktorów. Nie, tutaj aktorzy uczą się swoich tekstów zwyczajnie na pamięć. Jest po prostu bardzo dużo scen plenerowych, przez co jest zupełnie inna atmosfera w serialu. Czasami jak ludzie ze mną rozmawiają, mówią że ten serial jest im bliski dlatego, że nie jest o bogatych ludziach, którzy jeżdżą Porshe czy Jaguarem, tylko o ludziach, którzy mają zwyczajnie problemy
i prowadzą normalne życie. 

Na jednym z czatów internetowych powiedziałeś: "W czasach matury miałem wizję, że zostanę wielkim filozofem, który zmieni oblicze świata". Czy jako absolwent studiów filozoficznych masz uniwersalną receptę na zmianę oblicza naszego kraju choćby w oczach jego obywateli?
Mam nawet pomysł na zmianę oblicza naszej planety.

Bardzo ambitne plany...
Po pierwsze każdy obywatel świata musi raz dziennie oglądać powtórki „M jak miłość”.
A po drugie: ludzie rzućcie jazdę samochodem, jedźcie wszyscy PKP!

Mówią, że plusem bycia cudzoziemcem jest łatwość zauważania wad narodowych. Wypatrzyłeś już jakieś u nas?
Zauważyłem, że polskie matki są nieco zaborcze. "Córka, jak ty się ubierasz?", "Uważaj, jest zimno, a masz szalik?", "Wieczorem wpadniesz do nas na kolację? - Nie wpadniesz, to ja cię przeklinam". To jest taka nadopiekuńczość polskich matek.

Coś jeszcze cię denerwuje?
A poza tym denerwuje mnie boazeria w moim wynajętym mieszkaniu w Warszawie.
W przedpokoju jest nadal boazeria z lat 70-tych i ona nieco mnie razi (śmiech). Jeszcze jedna rzecz mnie irytuje. Często w polskich łazienkach nie ma kluczy do zamykania drzwi. To jest dla Niemców dziwne.

Świetnie mówisz po polsku, ale mimo to słychać, że jesteś zza zachodniej granicy. Czujesz się bardziej Niemcem czy już Polakiem?
Mam w naturze to, że zawsze lubię iść pod prąd i to mnie łączy z Polakami. Jeśli jestem
w Polsce, to podkreślam swoją niemieckość. Jak jestem w Niemczech, to nagle czuje się Polakiem. Irytuje mnie, gdy jestem u kogoś w gościach i on mi nawet nie proponuje herbaty. Denerwuje mnie jak ludzie po obiedzie nie mówią do siebie „dziękuję” tak, jak
w Polsce. I zdecydowanie tęsknie za tym ciepłem polskim, które jest największym atutem tego kraju.

Masz jakiś ulubiony łamaniec językowy?
Mój najgorszy, który nadal mi nie wychodzi to "stół z powyłamywanymi nogami", ale całą resztę znam dobrze.

Szekspir pytał "Być albo, nie być", telewizyjna Dwójka pyta czy Europa da się lubić?
Gorzów Wielkopolski udowodnił, że już przez rok da się lubić, bo zaprosili mnie po raz drugi.

                                                   (rozmawiali: Monika Fraszczyk i Łukasz Chwiłka)


12-05-2005

/ pozostałe wywiady
Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl