Mieć to szczęście, aby marzyć Gorzowski skrzypek, Adam Bałdych należy do grupy najbardziej zapracowanych i rozchwytywanych muzyków na polskiej scenie. O swoich planach, dotychczasowych osiągnięciach i marzeniach Adam Bałdych rozmawiał z Ewą Pawlak.
Ewa Pawlak: Nagrywałeś muzykę do spektaklu "Bardzo zwyczajna historia" Rafała Matusza", który to spektakl jest obecnie grany na deskach gorzowskiego Teatru Osterwy. Były to wyłącznie Twoje kompozycje? Adam Bałdych: Tak, były to w 100% moje kompozycje pisane, aranżowane i nagrywane ze wspaniałymi muzykami miedzy sierpniem a październikiem 2009 roku.
Jeśli tak, to czym kierujesz się w komponowaniu muzyki, jak bardzo wpływa na Ciebie sama osoba reżysera? Pracę nad muzyką zawsze rozpoczynam od przeczytania tekstu. W przypadku Rafała Matusza juz wiem, że pierwsze wrażenie i pomysły, które wpadają mi do głowy tuż po przeczytaniu sztuki muszę odwrócić o 180 stopni - i to właśnie będzie to, czego on szuka. Bardzo wiele zależy od reżysera, a w zasadzie od jego kreatywności oraz od tego, czy potrafi słuchać pomysłów, wczuwać się we wspólną wizję. Rafał mówi mało o tym, czego chce, ale udaje nam się wspólnie uzyskać odpowiedni charakter dźwięków, które wpływają na klimat sztuki.
Chyba dobrze Wam się współpracuje, skoro 14 listopada miał premierę kolejny spektakl z Twoim udziałem. Mam wrażenie, że Rafał ceni we mnie to, że odgaduję jego myśli i czuję teatr podobnie jak on, dzięki czemu bardzo dobrze nam się współpracuje. Bardzo cenię jego pracę i nawet gdybym nie uczestniczył w tworzeniu spektakli, z chęcią przychodziłbym na nie ze względu na wielki ładunek emocji. Staram się robić to samo w muzyce. Ostatnio zrobiliśmy wspólnie "Pokojówki" Geaneta w Jeleniej Górze. Jest to sztuka bardzo wymagająca, sztuka przede wszystkim dla aktorów, bowiem wiele zależy od ich umiejętności i warsztatu aktorskiego. Równie istotna była muzyka w spektaklu. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze szansę współpracować z jeleniogórskim teatrem, bo jest to cudowne miejsce położone w pięknej, górskiej okolicy.
Czym się obecnie zajmujesz - dużo koncertujesz, czy skupiasz się na komponowaniu? Czy w nowym roku możemy spodziewać się nowej płyty? Obecnie skończyłem pisać materiał na nową płytę mojego zespołu Damage Control. W nowym roku zamierzamy rozpocząć trasę koncertową w powiększonym składzie. Oprócz stałych muzyków (Piotra Żaczka - bas, Pawła Tomaszewskiego - instrumenty klawiszowe) pojawią się na scenie również Krzysztof Dziedzic - perkusja, Adam Sak - gitara oraz Josh Lawrence - genialny trębacz z Nowego Yorku. Pracuję również nad muzyką do filmu polsko-norweskiego pt. "UNVEIL" ("Odsłonięcie") oraz nad projektami popowo-rockowymi mojego brata Grzegorza - Fahrenheit oraz Azja.
Jestem straszliwie ciekawa, jak wspominasz współpracę z Leszkiem Możdżerem? Jak w ogóle doszło do wspólnego projektu? Myślę, że ważnym momentem było spotkanie z Leszkiem na Expo w Zaragozie w Hiszpanii. Grałem wtedy w duecie z Pawłem Tomaszewskim na dużej scenie przed Leszkiem, a na koniec jeszcze raz wspólnie z Urszulą Dudziak. Po tym koncercie padła propozycja współpracy. Następnym krokiem było spotkanie we Wrocławiu. Dużo rozmawialiśmy o muzyce, brzmieniu jakiego szukamy, sztuce. Leszek myśli kategoriami, o których ja nie zdawałem sobie sprawy wcześniej. Dużo się przy nim nauczyłem. Koncert podczas Era Nowe Horyzonty był wielkim wyzwaniem i ciężką pracą, ale i jednym z najbardziej kreatywnych momentów muzycznych, jakich dotychczas doznałem. Mam nadzieję, że uda się to powtórzyć, chociaż zarówno Leszek, jak i ja mamy na głowach mnóstwo spraw związanych z naszymi własnymi projektami.
Na pewno jest artysta, z którym miałbyś wielką ochotę zrobić wspólny projekt. Mogłabym dowiedzieć się, kim jest wybraniec? :) Jest wielu artystów, z którymi mam marzenie współpracować, historia pokazała, że wielu z tej listy już jest oznaczonych w kategorii "udało się". Mam to szczęście, że dużo marzę, ale dzięki pracy udaje mi się te marzenia spełniać.
Rozmawiała: Ewa Pawlak, styczeń 2009 Fot. Przemek Wiśniewski
18-01-2010
/ sprawozdania z tego miesiąca
|