Feliks Rzepka, czyli ja! Być aktorem i utrzymać się na szczycie – to sztuka nie tyle trudna, co praktycznie niemożliwa do wykonania. Problem gwiazdorstwa podjął Mirosław Neinert w monodramie "Kolega Mela Gibsona". Teatr Korez z Katowic gościł na Scenie Letniej w niedzielę, 19 lipca 2009 r.
Akcja rozgrywa się w celi więziennej i nie jest to III część "Dziadów". Niewiele ma również wspólnego ze światem przestępczym, a sam bohater – poza więziennym strojem i ogoloną głową – wcale nie przypomina groźnego gangstera. Okazuje się, że jest… znanym aktorem. Feliks Rzepka przez 25 lat występował w miejscowym teatrze, zapamiętany głównie z roli Cyrano de Bergeraca ze sztuki francuskiego pisarza Edmonda Rostanda. Feliks pełen pychy i samouwielbienia uznaje się za najwybitniejszego aktora, nie zauważa jednak, że wielką gwiazdą jest przede wszystkim we własnym mniemaniu. Teraz, znajdując się w celi, bawi milczącego Komisarza anegdotkami i opowiastkami o swoim życiu, karierze i upadku. Największym powodem do dumy dla Feliksa Rzepki okazała się znajomość z Melem Gibsonem, którego spotkał przypadkiem w samolocie.
Dobra passa gwiazdora kończy się w momencie, gdy traci on posadę w teatrze. Rzepka zaczyna szukać sobie nowych zajęć i innych źródeł zarobku, ale na próżno. Kiedy wszystkie plany biorą w łeb, bohater podejmuje desperacką próbę zdobycia pieniędzy na wybudowanie własnego teatru. Postanawia… okraść kantor. Ale aktor nigdy nie wychodzi ze swej roli i to być może właśnie aktorstwo zgubiło Feliksa Rzepkę.
Monodram to jedna z trudniejszych form scenicznych - ogromnym wyzwaniem jest zainteresowanie publiczności długim monologiem bez możliwości wprowadzenia dialogu. Mirosław Neinert, dyrektor i aktor Teatru Korez, poradził sobie z tym znakomicie, bez zbędnych rekwizytów, z ubogą scenografią, na którą składają się drewniane krzesło, ławka i plastikowy kubek. Neinert bawił publiczność doskonałą grą i żartem. Spora w tym zasługa błyskotliwego tekstu, którego autorem jest artysta kabaretowy Tomasz Jachimek, znany głównie ze "Szkła kontaktowego". Monodram "Kolega Mela Gibsona" (w reżyserii Waldemara Patlewicza) emanuje dowcipem, dynamiką i jest interesującą satyrą na gwiazdy show biznesu. Im bardziej akcja się zawiązuje, tym spektakl staje się zabawniejszy i wzbudza ciekawość widza. Kiedy pada ostatnie słowo i aktor schodzi ze sceny, na sali rozbrzmiewa burza oklasków. To już? Trwające prawie półtorej godziny przedstawienie okazuje się niesamowicie krótkie. Sztuka świetnie napisana, mistrzowsko zagrana.
Tekst: Alicja Maszkowska Fot. http://www.bb365.info/media/newsy/image/kolega%2001.JPG
22-07-2009
/ sprawozdania z tego miesiąca
|