Z punktu widzenia młodego człowieka W ramach obchodów XVII-lecia Teatru Kreatury, w piątkowy wieczór, 20 marca 2009 r., w Grodzkim Domu Kultury przy Wale Okrężnym zaprezentowały się dwa teatry: Sopocka Scena Off de Bicz oraz Teatr Brama z Goleniowa.
Na podstawie „Psich lat” Guntera Grassa Ida Bocian z Sopockiej Sceny Off de BICZ stworzyła monodram o dorastaniu. „Tulla” to wprowadzenie dziecka w rozczarowujący świat dorosłych. Główna bohaterka, jak zapewne każdy z nas za czasów najmłodszych lat, jak najprędzej chciałaby robić to, co robią dorośli. Ironia losu polega jednak na tym, że gdy dostajemy to, o co tyle lat zabiegaliśmy, zaczynamy tęsknić do lat, które przeżywaliśmy z oporem. Nasze życie staje się więc zwyczajnie smutne. Tak również dzieje się z Tullą. I może właśnie z tego smutku, nasza główna bohaterka jest postacią tak niejednoznaczną. Bezwzględna, prowokacyjna, wścibska, bardzo pewna siebie zdaje się bronić przed tym, co przychodzi wraz z dorosłością. I niby ją lubimy, ale i zachowujemy przy tym pewien dystans.
A może to przez fakt, że trudno nam się wczuć w całą historię, bo raz oglądamy Tullę, a raz Idę, która gra tutaj również samą siebie (po co ten zabieg, nie wiem). Do tego zbyt duża ilość wtrąceń, jakichś sentencji, czasami udanych, czasami nie. Otrzymujemy więc spektakl nierówny. Ale za to dość sprawnie odnajdujący się w przedstawionym problemie. No, i przede wszystkim, świetnie zagrany. Tam, gdzie Ida-reżyserka nie sprawdziła się do końca, Ida-aktorka potrafi wydobyć z zaadaptowanego tekstu należyte walory. Zwrócić chciałbym również uwagę na to, że sama tematyka, a i niektóre zabiegi inscenizacyjne przypominać mogą doskonały monodram Kasi Pielużek pt. „A dzieci nie chcę mieć”. Przywołuję ten spektakl jednak nie w celu porównań czy pytań o jakość. Chodzi o problematykę. Niedawno chociażby Teatr Krzyk z Maszewa przedstawił u nas „Wydech”, w którym młodzi bohaterowie nie potrafią rozmawiać ze sobą, a przyczyny takiego stanu rzeczy upatrują w złym wychowaniu przez rodziców. Więc po obejrzeniu chociażby tych spektakli należy zadać sobie pytanie: czy w życiu młodych ludzi rzeczywiście dzieje się aż tak źle?
Jako drugi zaprezentował się Teatr Brama z Goleniowa. Bezpośrednią inspiracją dla spektaklu „Gaz” były wydarzenia z 23 października 2002 roku, kiedy to 39-osobowa grupa czeczeńskich terrorystów zaatakowała moskiewski teatr na Dubrowce. Oblężenie budynku zakończył szturm rosyjskich służb. W wyniku użycia niebezpiecznego gazu paraliżującego śmierć poniosło 300 z 900 osób, znajdujących się w tym czasie w budynku. W dodatku zginęli również wszyscy członkowie grupy terrorystycznej, z których spora część nie przekroczyła nawet 20. roku życia.
A więc znów młodzież i znów absurdalne realia tego świata. Tym razem jest jednak dużo gorzej. Autorzy spektaklu podjęli temat trudny, choć do przewidzenia było, że akurat te dramatyczne wydarzenia staną się inspiracją dla wielu twórców, tym bardziej, że dotyczyły one bezpośrednio wydarzeń w twierdzy kultury. Autor „Gazu”, Szymon Wróblewski, zdecydował się jednak na przedstawienie tych samych wydarzeń w wersji antycznej – Spartanie sprzeciwiają się rzymskiemu imperium. Ma więc być uniwersalnie? Stawiany w spektaklu problem wydaje mi się nieco pretensjonalny. Co innego, że teatr całkiem sprawnie oddziałuje na emocje widza. Aktorzy przez większość trwania spektaklu znajdują się pośród widowni, co działa na realizm przedstawianych zdarzeń. Widzimy jak terror wpływa na przeżycia ludzi, tragizm sytuacji jest budowany z sekundy na sekundę. Aktorzy grają dość przekonująco, choć wyróżniających się interpretacji doszukiwać się trudno. Dostajemy więc przedstawienie dramatyczne, przejmujące, bazujące jednak na błahym porównaniu, które przecież towarzyszy nam przez cały czas. Porusza, owszem, stawia ważne pytania, również, ale jako całości przyjąć tego nie mogę.
Tekst: Marcin Kluczykowski Fot. Marek Ryś http://giik.pl/fotorelacje/817/6
24-03-2009
/ sprawozdania z tego miesiąca
|