Polędwica papieska według Teatru Narodowego W piątek, 21 listopada 2008 r., widzowie Teatru im. Juliusza Osterwy mieli okazję zobaczyć najbardziej oczekiwaną sztukę tegorocznych, XXV Gorzowskich Spotkań Teatralnych, czyli „Narty Ojca Świętego” autorstwa Jerzego Pilcha - spektakl Teatru Narodowego w reżyserii Piotra Cieplaka.
„Panowie... Bracia drodzy... Panowie! Bracia drodzy! Potajemna pielgrzymka Jana Pawła II do Grantowych Gór już się rozpoczęła” – w ten oto sposób proboszcz miejscowej parafii, ksiądz Kubala (Janusza Gajos) oznajmia mieszkańcom maleńkiej górskiej miejscowości „arcyważną” wiadomość. Jednak papież nie tylko ma ich odwiedzić incognito, ale także pośród nich na stałe zamieszkać. Z jednej strony granatowogórzanie zaskoczeni tą niedorzeczną informacją, z drugiej zaś sprawiający wrażenie jakby ją już kiedyś słyszeli, podejmują liczne próby mające na celu zmienić życie ich i całego miasteczka. Jaką rolę w procesie przygotowań do niecodziennej wizyty odegrają tytułowe narty, należące niegdyś do samego Papieża-Polaka?
Teatralna adaptacja utworu Jerzego Pilcha - wybitnego polskiego publicysty i pisarza, laureata m. in. literackiej Nagrody Nike oraz luteranina, jest ciekawym, nieco przerysowanym i komicznym obrazem współczesnego, polskiego katolicyzmu. Rzeczywistość społeczności Granatowych Gór – w domyśle symbolicznej Polski, musi zmierzyć się z równoczesnym brzemieniem i zaszczytem, jakim jest rzekoma papieska wizyta i wizja jego stałego pobytu. Fabuła sztuki, oparta na dość mało prawdopodobnej historii, posłużyła za metaforyczną płaszczyznę do kontrowersyjnej i niecodziennej prezentacji mitu Jana Pawła II, nieświadomie funkcjonującego w świadomości wielu Polaków. W ocenie Pilcha swoisty kult papieża uległ znacznym zmianom z biegiem lat i dziś jest zjawiskiem osobliwym i ciekawym, dalekim jednak od takich pojęć jak „miłość” czy „wiara”.
Prawdopodobna wizyta jest motorem różnych gwałtownych działań, nie zawsze jednak słusznych i pozytywnych. Do głosu dochodzi polityka, marketing, działalność przestępcza, problem prohibicji, niewierność małżeńska, zaś sam duchowy wymiar pielgrzymki schodzi na dalszy plan, zostaje zmiażdżony przez elementy doczesności i zastąpiony przez materialistyczne „narty” i egoistyczne, ludzkie dążenia i zachcianki. Złudzeń nie pozostawiają ostatnie słowa kończącego spektakl podniosłego monologu wygłoszonego przez Profesora Chmielowskiego (Władysław Kowalski), pełnego piłkarskich metafor: „Komu teraz kibicujemy? Sami sobie?”.
„Narty Ojca Świętego” w wykonaniu aktorów Teatru Narodowego z Warszawy to niesamowity spektakl, pełen humoru i dystansu, z niezawodnym wątkiem miłosnym, konfrontujący przeciwstawne sfery sacrum i profanum. Klasyczna scenografia autorstwa Andrzeja Witkowskiego, w połączeniu z fantastyczną, subtelna grą świateł, podkreślała ogólna wymowę dramatu. Natomiast gwiazdorska obsada, a w szczególności role genialnie odegrane przez Janusza Gajosa, Jerzego Radziwiłowicza czy Władysława Kowalskiego, przyciągnęły i zachwyciły gorzowską publiczność, czego wyrazem była ogromna frekwencja oraz zasłużone, kilkunastominutowe owacje na stojąco.
Tekst: Tomasz Setta Foto: www.narodowy.pl
26-11-2008
/ sprawozdania z tego miesiąca
|