Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

„Moim zdaniem”, cz. IX /w trzech odsłonach/

Już po raz dziewiąty Pan Marek Piechocki podzielił się z redakcją GIIK swoimi przemyśleniami dotyczącymi tego, co się dzieje w gorzowskiej kulturze. Tym razem o wystawach w „Lamusie” i w „Galerii na Piaskach”, ale nie tylko o tym...

„Ostatnie perturbacje ze zdrowiem nie pozwoliły na całkowite zaangażowanie się w jakże obfitą ostatnio ofertę kulturalną miasteczka G., co nie znaczy, że cokolwiek przeoczyłem. Może nie o wszystkim wspomnę tutaj – to oczywiste. A na zupełnie peryferyjnej wystawie byłem  osobiście. O niej w części drugiej.

Część I
… i dopóki los
     na szpitalne łóżko nie zawlecze
     upokorzeniami znacząc dni
     to jakoś pożyję jeszcze
- będzie to sukces
bo iluż z moich już nie ma

To ostatnia zwrotka mojego wierszyka, który był się napisał „z okazji” odejścia 
w nieboskłony kogoś znajomego. Którego? Już nie pomnę. A przecież w jakiś sposób żyje, żyją we mnie, w nas. W naszej bardziej czy mniej wdzięcznej pamięci. Ktoś napisał: „Naród, który nie pamięta o swoich zmarłych, ginie”. Naród, społeczeństwo – my gorzowianie. Więc ze wszech miar słuszne było zebranie zdjęć w wystawę, którą pod tytułem „Z albumu gorzowskiej bohemy 1968-1984” można oglądać w „Lamusie”. Panu Wieczorkowi chwała!!
Zdzisław Morawski, Andrzej Gordon, Józef Czerniewicz, Jurek Szlabierz, Hirek Świerczyński, Michał Puklicz, Waldek Kućko, Wiesiek Strebejko, Jan Korcz . . . Wszystkich znałem osobiście, o każdym z Nich mógłbym jakieś anegdoty czy wspólne zdarzenia opowiedzieć. Może odbrązowić. Tylko po co? Wszyscy wpisali się w pejzaż naszego miasta, zostawili po sobie coś cennego – siebie w swoich dziełach, które nam podarowane trwają . . . jak pamięć.

Najpierw
zanim czytałem Jego wiersze
pływaliśmy Omegą

Uczył nas żeglarskich manier i fachu

Kiedyś
Wojtek Wiśniewski za sterem
ja i Mistrz przy szotach

Wiatr z nami

Tak, tak. Poeta Zdzisław Morawski, mimo swojego fizycznego kalectwa, był żeglarzem i to tęgim żeglarzem. To może tyle o Wystawie, tamtych ludziach bo łza się w oku kręci...

Część II
Katarzyna Konieczna – rysuje, maluje, rzeźbi, pisze, gra, organizuje, obmyśla, ciągle pyta, szuka odpowiedzi. Duch niespożyty.
Ilona Rybka – skupiona, precyzyjna, niepewna, zamknięta w sobie. Uparta, cierpliwa, buduje siebie powoli i odpowiedzialnie. Te informacje przeczytałem i przepisałem 
z katalogu wystawy malarstwa i rysunku obu dziewczyn. Wernisaż odbył się w miniony wtorek w „Galerii na Piaskach” w holu Filii nr 3 WiMBP przy ul. Westerplatte 3. Galeria wzbogaciła się w nowy system zawieszania prac, tak więc jest i przestrzennie i bardziej galeryjnie. Przy okazji – podziękowanie dyrektorowi Edwardowi Jaworskiemu za przychylność.
Katarzyna Konieczna i Ilona Rybka są uczennicami ostatniej klasy gorzowskiego Liceum Plastycznego. Wyróżniającymi się uczennicami. Zarówno umiejętnościami plastyczni, jak 
i innymi kreacjami w wyrażaniu siebie. Więcej na ich temat mógłby powiedzieć Juliusz Piechocki, który przebywa z nimi na co dzień – uczy malarstwa i rysunku, przygotowuje do startu na wyższe uczelnie, a we wtorek, razem z dyrektorami Szkoły uczestniczył 
w otwarciu wystawy swoich podopiecznych.
Na ścianach „Galerii” umieszczono kilkanaście prac: rysunki postaci, portrety, martwe natury.
Wszystkie obrazy przykuwają wzrok, są czytelne, łatwe w odbiorze. Martwe natury dobrze ustawione, namalowane. Ktoś z widzów powiedział: „ładne to to”. Ja dodam – jest w nich ślad Mistrza. Przecież znam nieco  malarstwo swojego brata.
Cóż, inicjatorom powstania tej Galerii na peryferiach miasta – z nie peryferyjnym programem tylko pogratulować. A tak na marginesie: kilka lat wstecz w Warszawie, na Starym Mokotowie dwóch młodzieńców wpadło na pomysł przerobienia upadającego sklepu warzywniczego na niewielki lokalik o zacięciu artystycznym. Pierwszą wystawą jaką w nim pokazano była „Pejzaże Juliusza Piechockiego”, przeczytano kilka moich wierszy –
- teraz, słyszę, artyści zapisują się na rok naprzód, by pokazać swoje prace. Kawiarnia nazywa się „Lokalna”.
A w „Galerii na Piaskach” na początku kwietnia – prace Jerzego „Gąsiora”Gąsiorka.

Część III – najtrudniejsza
- bo oto czytam w „Gorzowskich Wiadomościach Samorządowych” wywiad z uśmiechniętym na zdjęciu panem Andrzejem Barłogiem, namaszczonym na szefa Centrum Edukacji Artystycznej. Nawet nie w budowie. A tu pan Andrzej Barłog częstuje nas „swoją koncepcją” działania tegoż Centrum – co warte podkreślenia – zarządzanego przez niego niejako korespondencyjnie, bo nie zamierza przenieść się do Gorzowa; jedynie bywać 
w nim.
A to ciekawe? Czy jest w naszym mieście jakakolwiek instytucja kulturalna sterowana 
„z oddali”, np. chociażby z Poznania /136 km – w trudnych warunkach 2 h 30 minut jazdy samochodem/. Z Hannoveru ile?
O przebudowie /nie wybudowanej jeszcze sali/ wg koncepcji przyszłego szefa CEA nawet nie chcę się wypowiadać – może trzeba zapytać fachowców np. od akustyki /chociażby 
o ekrany sufitowe – najlepiej sterowane pilotem/ jakie trzeba zastosować formy zabezpieczenia nośności głosu z estrady kiedy, np. kanał orkiestry jest nie zakryty – 
- zakryty itp. I ile to kosztuje.
Ale to wszystko przyszłość… a już dzisiaj odpowiadający na pytania pani Doroty Frątczak obraża nas mieszkających nad Wartą - cytuję w całości pytanie i odpowiedź: pani D.F. „Jest to trochę może zaskoczeniem dla mieszkańców, dlatego że cały czas mówiło się o sali koncertowej./wtręt mój – bo pomysł pana A.B. o zrobieniu sali baletowo-operetkowo-
-musikalowo-koncertowej. Dlatego ten kanał dla orkiestry – akapit wyżej w wywiadzie/. Tego przede wszystkim w mieście brakuje i stąd może nie było myślenia o operze.
Pan A.B.„Rozszerzmy to, zróbmy salę wielofunkcyjną – to będzie o wiele bardziej wartościowe. Teatr muzyczny ogólnie rzecz biorąc, a więc opera, operetka, balet i musical – to bardziej chwytliwa forma dla mieszkańców tego miasta, niż suchy koncert symfoniczny. Naturalnie suche koncerty symfoniczne też będą, z atrakcyjnym repertuarem, dostosowanym do gorzowskiej publiczności, która do tej pory nie miała zbyt wiele styczności z muzyką poważną. Na pewno nie będzie na początku symfonii Mahlera, Brüknera czy Strawińskiego, tylko coś bardziej popularnego, coś łatwiejszego”.
Proponuję, panie Dyrektorze, naszą edukację zacząć od dwóch zbiorów preludiów i fug na instrument strunowo-klawiszowy o dobrze temperowanym stroju Jana Sebastiana Bacha.
Można dwukrotnie usłyszeć wszystkie tonacje. Każdemu się przyda. To podstawa europejskiej muzyki: „Das Wohltemperierte Klavier” /BWW 846-893, pierwszy zeszyt 
z 1722 roku, drugi 1744/. Fryderyk Chopin nie przyjmował na swojego ucznia osoby, która nie potrafiła grać choćby kilku utworów z tego zbioru. Napisał również cykl preludiów w 24 tonacjach – to op.28 z przecudnym „Preludium deszczowym” nr 15. Adresatem dedykacji tego cyklu był przyjaciel kompozytora Camille Pleyel – to we Francji; w wydaniu niemieckim Joseph Christoph Kessler.
I można by tu się rozwodzić jeszcze, ale poprzestanę na tym co powyżej. A i to może za trudne dla nas, gorzowian??

Ps.  Gorzowianie, spotykamy się w niedzielę w Katedrze na muzyce z Renesansu?”


                                                                                     (tekst: Z. Marek Piechocki)





9-03-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl