"Moim zdaniem", cz. VIII /refleksje/ 18 lutego 2007 r. o godz. 16.00 w gorzowskiej katedrze odbył się kolejny koncert z cyklu "8 koncertów na 8 wieków miasta". O swoich wrażeniach z tej imprezy, oraz innych, napisał dla GIIK Marek Piechocki.
"A tak się przymierzałem do pisania długaśnego. Nawet już w drodze z katedry wymyśliłem tytuł jak to w naszej gorzowskiej kulturze w trzy dni od współczesności do średniowiecza przenieść się można… Ale zobaczyłem w sprawozdaniach, że już o wystawach u Zbyszka Sejwy i Gutka Nawrockiego napisała moja bratanica Ania…, więc tylko o tym przeniesieniu się do Średniowiecza. A to za sprawą drugiego już koncertu w gorzowskiej katedrze z okazji tej naszej miastowej 750. rocznicy zagranego. Nie było to „średniowiecze” kompletne. A to za sprawą żołądkowej grypy, która to członków czeskiego zespołu Remdih dopadła, i nie przyjechali.
Tak więc czasy tamte ze świeradowskim Rocal Fuza. Kto myślał, że drzemię podczas koncertu, był w błędzie! Bo oto zaczynają grać: zamykam oczy i przenoszę się do zamku zbudowanego z kamienia ciosanego. Do którejś z jego komnat. W niej sprzęty dębowe, kufry, stoły, ławy... Za matowymi szybami cienie wieczora. Pan nakazuje dołożyć drew do wielkiego kominka, muzykantom zaś grać. Więc grają… komnata wielka, echo niesie się pod strop… pogłos wzmacnia możliwości instrumentów, a nas słuchających wprawia w to dziwne uniesienie, w które tylko muzyka przenieść potrafi.
Najbardziej przejmuje głos młodej dziewczyny w czepcu, sukni białej. Na jej policzkach odbijają się płomienie z buzującego ognia… Dźwięk głosu wibruje pod sklepieniem, w nas zasłuchanych… „przeniesionych” siedemset lat wstecz… a jednak tutaj, w katedrze. Bo misterium się kończy. Pan przedstawia zespół. Zapamiętuję jedynie imię i nazwisko współczesnej „dziewczyny spod kominka” - Honorata Harbul - to ona swoim pięknym głosem, operująca dużą skalą, wprawiła mnie, nas w to zasłuchanie… Ale także przecież i Zespół z typową dla tamtego okresu muzyką, konwencją, instrumentami…
Tak więc miniony weekend „ze sztuką” przez duże "S". Chociaż, przyznam, moim zdaniem, nie we wszystkim - to duże "S". Ale czy się taki urodził co by wszystkim dogodził? Może i mnie kiedyś zauroczy jakaś wystawa w „Nowych Mediach”?
I jeszcze zdań kilka. Bo oto w Klubie „Jedynka” Grodzkiego Domu Kultury dzisiaj po południu /21.03.2007/ otwarcie wystawy malarstwa Krystyny Puczyłowskiej. Amatorki spod skrzydeł - u niego „raczkowała” ze swoim malarstwem - Zbyszka Siwka z GDK. Tak więc na „jedynkowych” ścianach kilkanaście obrazów: pejzaże, martwe natury, kwiaty… Nooo i ta atmosfera tworzona zawsze przez szefową Klubu. Rodzinnie, radośnie… co zapewne ci, którzy zechcą oglądać TV Teletop we wtorek wieczorem, zobaczą, bo i Ola Modzelan z kamerzystą Darkiem Sacharczukiem byli, herbatkę z nami pili…."
(tekst: Z. Marek Piechocki)
22-02-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
|