"Moim zdaniem", cz. VII /nieco smętnie/ Już po raz siódmy Pan Marek Piechocki podzielił się z redakcją GIIK swoimi przemyśleniami dotyczącymi tego, co się dzieje w gorzowskiej kulturze.
"Nieco smętnie" - bo najpierw - nawet nie dana mi była możliwość /w miniony piątek, 9 lutego 2007 r./ wyboru pomiędzy pójściem na generalną do Teatru, a do GDK na kolejne spektakle z okazji 15-lecia Teatru Kreatury. Nie dane - bo oto Przenajwyższa Przychylność okazała się mało przychylną /nie bez mojego udziału - przyznaję/ - obdarzyła mnie wszystkimi symptomami zapalenia oskrzeli - co bez cienia wątpliwości stwierdziła "moja rodzinna" - ale dopiero w poniedziałek. Do niego leczyłem się domowymi sposobami /czosnek, cytryny, syrop z miodu i cebuli…/ i gripexem - ufając reklamom z TV.
No a teraz "siedzę" dalej w domu. I najwyżej mogę poczytać sprawozdania w GIIK i gazetach z tego wszystkiego, co się działo w gorzowskiej kulturze. Oraz obejrzeć zdjęcia Danuty Kurzawskiej czy Anety Boruch. Takie to substytuty. No i nie mogę wyrazić swojego zdania, nie mówiąc już o wrażeniach, których dostarcza "własna obecność". Może, jak po spektaklu "A dzieci nie chcę mieć", chodziłbym przez tydzień zakochany w pani Katarzynie Pielużek - teraz - w którejś z aktorek Białego Teatru z Olsztyna ze spektaklu "Salome", albo pisałbym pochwalny list mailowy do pana Konrada Stali za rolę w "Tancerzu Mecenasa Kaykowskiego"? No i przecież! - "bycie" na próbie generalnej - nie dosyć, że za darmo to jakie splendory towarzyskie: "O, Marek! Będziesz jutro na premierze? Nie, nie - wolę "generalkę" - jest zawsze "lepsza" niż premiera! O? Tak …?" A tak? No właśnie, smętnie!
Pociechą jedyną kilka miłych słów o mnie /!/ i Bugusiu Dziekańskim przez Krystynę Kamińską, napisanych w "Głosie Gorzowa". W końcu nie jest tak łatwo trafić na salony 'Śmietanki towarzyskiej"!!
Z nadzieją na rychłe wyzdrowienie. I powrót ze swoim zdaniem.
(tekst: Z. Marek Piechocki)
14-02-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
|