Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Moim zdaniem, cz. III

Redakcja GIIK otrzymała kolejny tekst z cyklu "Moim zdaniem". Tym razem Marek Piechocki opowiada o wystawach, które miał okazję oglądać ostatnio w gorzowskich galeriach.  

"Trzy dni tygodnia i na tyluż otwarciach wystaw byłem. Moja żona mówi mi, że jestem łazik. A ja nie potrafię sobie odmówić pójścia, zobaczenia nie tylko wystawianych prac, ale także znajomych, którzy podobnie jak ja po dwie "strawy" przychodzą - obcować ze sztuką i ludźmi. Niektórzy jeszcze po to by lampkę albo dwie wina wypić…
Tak więc w poniedziałek - LAMUS - na klubowych ścianach obrazy Grzegorza Romanczenki - absolwenta, najpierw Liceum Plastycznego, później poznańskiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Wystawę, w zastępstwie nieobecnego szefa Klubu /panu Wieczorkowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia/ otworzył Jerzy Gąsiorek. W ładnie wydanym folderze można przeczytać o artyście, wymienione są wystawy, w których brał udział, zreprodukowany jest też jeden obraz - pejzaż pt. "Most w Poznaniu". Z tych, które pokazał artysta, podobały mi się dwa: "Pejzaż zimowy II" i "Pejzaż letni" z Ustronia Morskiego. Grzegorz Romanczenko maluje również martwe natury, a także postacie bliskich mu osób, umieszczone w pejzażu czy pośród domowych sprzętów.
Wielu zgromadzonych na otwarciu wystawy mogło nie tylko oglądać obrazy, ale także podziwiać Grzegorza Romanczenkę kreującego się jako śpiewak i muzyk. Popisom wokalnym, później grze na organkach - brawurowo zagrane "Gdy wszyscy święci idą do nieba" - towarzyszył na pianinie pan Bogdan Zalewski ze znakomitym wyczuciem tonu, rytmu, dynamiki … Później jeszcze grał solo - z Olą Modzelan z "Teletopu" podziwialiśmy jego, jak nazwaliśmy, "kawiarniany styl". Okazało się,  że kiedyś grywał właśnie 
w kawiarniach nad morzem, niekiedy w naszej niezapomnianej i nieodżałowanej dla ludzi 
z mojego pokolenia "Wenecji". Kto pamięta?
Zawsze, kiedy wybieram się na wystawę malarstwa, rzeźby, fotografii, myślę o tym, czy znajdzie się na niej "coś", co  chciałbym mieć w swoim domu. I to jest w zasadzie mój sposób oceniania sztuki - "coś", co chciałbym mieć u siebie, co nie znudziłoby się po kilku miesiącach, na co mógłbym  patrzeć latami - to ma dla mnie "wartość". Takich obrazów na otwieranej w Galerii Uniwersytetu Trzeciego Wieku znalazłem kilka. A wystawiały się /środa - godz. 17/ dwie panie: Maria Morawska  - "Nigdy nie umiałam malować. 
W szkole brat "odrabiał" za mnie zadania z rysunków…" i Stefania Szumilas - "Rysunkiem interesowałam się już od dzieciństwa…" - to cytaty ze skromnie, ale "czysto", wydanego folderu wystawy.
Pani Maria Morawska pokazała pastele i kilka niewielkich  tkanin - w pamięci utkwiły mi te
o starożytnej tematyce, z pasteli zaś zauroczyły te o tytułach "Zimowa liryka", "Przedwiośnie" i "Ulotność".
Wychowałem się nad jeziorem, teraz wolny czas spędzam w lasach, pośród których strumienie, kanały łączące jeziora, więc spodobał mi się obraz pani Stefanii Szumilas 
pt. "Kurka wodna" - jakże często, kiedy płynę swoim canoe płoszę dzikie ptactwo -
- nieświadome przecież tego, ze nie jestem dla nich zagrożeniem …
Nie za długo pobyłem na salonach Galerii UTW ponieważ chciałem jeszcze zdążyć do Klubu GDK "Jedynka", w którym fotografik Marcin Kamiński pokazał zdjęcia ze swoich wojaży po Ziemi Lubuskiej. Specyficzne zdjęcia. Bo oto na ścianach "jedynkowego klubu" - 
- PRZESZŁOŚĆ - zamki, pałace i dwory - te, które zagospodarowane, ale i te w ruinach. Wymowa ruin, ich "mówienie" - czy słyszysz, patrząc na te zdjęcia - owszem w zadumaniu - śmiech, płacz, rozmowy, dźwięki muzyki - bo ktoś gra na fortepianie, szelest firan 
i zasłon - bo wiatr i lato, odgłosy z kuchni, czy rżenie koni - bo właśnie pod ganek powóz zajeżdża? Czy słyszysz? Owszem, w sobie, bo to już nieprawda, tamten ŚWIAT minął, nie ma go … tamtych pięknych, otynkowanych, zdobionych murów.
Nawet tego parku, który "miejscowi" przetrzebili paląc kasztanowcami w piecach…
Niszczymy przeszłość. To nie tylko deszcz, wichury wyrwały okna, drzwi, zerwały tapety, zdjęły żyrandole, wyniosły meble … Więc żal, ale to "MY"…
A Marcinowi Kamińskiemu dziękuję, że "zapisał" to, co jeszcze jest. Na pokazanie 
i …zastanowienie."
 
                                                                                        (tekst: Z. Marek Piechocki)
    


 



25-01-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl