Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

"Spektakl o samotności"

15 grudnia 2006 r. w Grodzkim Domu Kultury w Gorzowie odbyły się kolejne obchody 15-lecia Teatru Kreatury. Tym razem publiczność zgromadzona 
w pałacyku GDK mogła zobaczyć "Dziewictwo" i "Głosy".

Jako pierwsza zaprezentowała się Alina Czyżewska w monodramie "Dziewictwo", opartym o opowiadanie Witolda Gombrowicza, w reżyserii Przemka Wiśniewskiego. Spektakl ten, znany już gorzowskiej publiczności 
i wielokrotnie nagradzany w kraju i za granicą, przedstawia wewnętrzną podróż dziewicy próbującej odkryć swoją seksualność; psychikę młodej, niedoświadczonej dziewczyny, która wkrótce ma wejść w dorosły świat. Wszystko to przedstawione w przezabawny sposób, przy użyciu trzech symbolicznych przedmiotów - elementów dekoracji - huśtawki, jabłka 
i szmacianej lalki.

Po przerwie (w trakcie której wystąpił Zespół Muzyki Dawnej "Preambulum" z GDK) zaprezentowali się młodzi aktorzy z Maszewa, od lat zaprzyjaźnieni z Przemkiem Wiśniewskim
i jego "Kreaturami". Teatr Krzyk przedstawił "Głosy" - spektakl w reżyserii Marka Kościółka, inspirowany wydarzeniami w toruńskim technikum w roku 2004, gdzie lekcja języka angielskiego zamieniła się w znęcanie psychiczne i fizyczne nad nauczycielem. Widzowie zobaczyli przerażające sceny z życia młodych ludzi - uzależnionych od narkotyków, agresywnych w stosunku do nauczycieli, rodziców i rówieśników, pełnych nienawiści wobec otaczającej rzeczywistości i wobec samych siebie, jednocześnie przerażonych, samotnych i nieszczęśliwych. Młodzi aktorzy z Maszewa  (Anna Giniewska, Małgorzata Dorenda, Marcin Pławski, Adrian Drapkowski i Bartłomiej Ciosek) doskonale poradzili sobie z pokazaniem rozchwiania emocjonalnego swoich postaci, przedstawieniem konfliktów rozgrywających się w każdej z nich, konfliktów mających swe źródła w braku wzorców i akceptacji, a także w tym, że rodzice nie nauczyli ich miłości, a nauczyciele nie potrafią zauważyć ich problemów.


Rozmowa z Markiem Kościółkiem - założycielem Teatru Krzyk, reżyserem "Głosów"

Skąd pomysł na spektakl? Co chciałeś poprzez niego pokazać?
Inspiracją były wydarzenia w toruńskim Technikum. Emocje budziły się z pewnego obowiązku zabrania głosu w dyskusji, jaka 
się wtedy wywiązała. To spektakl 
o samotności. To, kim jesteśmy, nie jest 
od tak, tylko przez to, czy doznaliśmy uczucia 
w rodzinie. Nie chcę usprawiedliwiać młodych ludzi. Są rozchwiani emocjonalnie, źródłem ich życia są kolesie. To ludzie z cholernym problemem egzystencjalnym, żyjący 
w rodzinach patologicznych. Tworzą się bestie. To, kim jesteśmy, zależy od naszych rodziców, od tego, czy nauczyli nas kochać. Chcę powiedzieć o bólu młodych ludzi, 
o ich pragnieniu akceptacji. Sztuką jest znalezienie źródła, dobrych nauczycieli. Prawdziwi nauczyciele to tacy z powołania, którzy mają opanowaną sztukę obserwacji, zauważają problemy młodych ludzi. Szkoła powinna kształtować, a obecnie mamy 
w niej miernoty. 

Jak spektakl jest odbierany?
Wywołuje kontrowersje, nie pozostaje bez odzewu, budzi dyskusje wśród młodych ludzi. Spotykam się ze skrajnym odbiorem "Głosów". Reakcje są różne, w zależności od tego, jaka jest wrażliwość odbiorcy. Pewna nauczycielka, po obejrzeniu spektaklu, powiedziała, że gdyby wiedziała, o czym on jest, nigdy nie zaprosiłaby swoich "cudownych" dzieci... 

Do kogo "Głosy" 
są adresowane?
Do młodych ludzi, 
do rodziców, nauczycieli... Do tych, 
którzy 
muszą zrozumieć, 
że powinni skupić się 
na czymś więcej 
niż pikantnych dyskusjach.

Jak ci się podoba Gorzów?
Jestem tu pierwszy raz. Podoba mi się luźna atmosfera. Mury pałacyku GDK dodają uroku. Mam nadzieje, że Przemek (Wiśniewski - red.) jeszcze nas zaprosi (śmiech).

Jakie plany na najbliższą przyszłość?
W związku z tym, że Maszewo to mała miejscowość, są pewne ograniczenia. Ludzie wyjeżdżają. Pytanie: czy uda się przetrwać? Czy będzie to Maszewo, nie wiem. Chcemy zacząć pracę nad dobrym spektaklem. Chcemy się trzymać tego, że będą to rzeczy mocne. Teatr to nie etaty, to jest życie. Niektórzy chcą w tym żyć, niektórzy rezygnują. Dla wielu teatr jest formą życia.


                                                                                    tekst: Marzena Maćkała
                                                                                    rozmawiała: Marzena Maćkała
                                                                                    fot. Przemek Wiśniewski



21-12-2006
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl