Pidżama Porno - koncert w MCK Kiedy kilka lat temu podczas jednego z koncertów Krzysztof Grabaż Grabowski ogłosił bezterminowe zawieszenie działalności Pidżamy Porno, wydawało się, że bezpowrotnie kończy się pewna era w historii polskiej muzyki rockowej.
Musiało minąć ponad pół dekady, by zarówno on jak i nowa publiczność, która w tym czasie dorosła, zatęskniła za koncertowym wydaniem utworów jego macierzystej formacji. Efekt tej tęsknoty był doskonale widoczny w lutowy sobotni wieczór (6 lutego), kiedy sala widowiskowa Miejskiego Centrum Kultury pękała w szwach, a biletów zabrakło blisko trzy tygodnie wcześniej. Podczas niezwykle energetycznego koncertu zespół zaprezentował przekrojowy materiał ze wszystkich płyt.
Zaczęło się spokojnie, bo na pierwszy ogień poszedł mocno psychodeliczny i refleksyjny "Nocny gość", utwór skomponowany do słów Władysława Broniewskiego. Jednak potem długo już nie było spokojnie; przesiąknięte erotyzmem w warstwie lirycznej, a mocno osadzone w punk rocku "Kocięta i szczenięta", "Taksówki w poprzek czasu", czy też "Porządek panuje w Warszawie" na tyle porwały publiczność, że takiego pogo pod sceną naprawdę dawno ta sala nie widziała. Moment wytchnienia przynosi "Bal u senatora 93". Jednak potem znów mamy powrót do punkowych melodii; przy "Gdy zostajesz u mnie na noc" publiczność przechodzi obowiązkowy kurs klaskania "na trzy". Zresztą nie był to jedyny raz, kiedy widzowie zostali wciągnięci do zabawy przez zespół. Podstawowy set - około 20 utworów - mija bardzo szybko, na jego finał muzycy serwują "Ezoteryczny Poznań", który odśpiewuje cała sala.
Temperatura koncertu jest na tyle duża, że trudno sobie wyobrazić brak bisów. Na szczęście panowie nie każą na siebie długo czekać i jako pierwszy bis wybrzmiewa jedna z najpiękniejszych miłosnych piosenek polskiego rocka, "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości". Nie mogło również zabraknąć chyba najbardziej radiowego utworu tej formacji, czyli "Twojej generacji". Całość wieńczy cover z repertuaru Iggiego Popa "The Passenger", grany z polskim tekstem.
Myślę, że wobec tak udanego wieczoru, rozłąka Pidżamy z gorzowską publicznością będzie stosunkowo krótka, bo, jak mogliśmy się przekonać, jest to tak zwany koncertowy "pewniak" i o frekwencję można być spokojnym.
Maciej Kuczyński Fot. Dariusz Jaroniewski
6-02-2016
/ sprawozdania z tego miesiąca
|