Logowanie
|
 |
Relacje |
 |
Wspomnienie o aktorce Międzynarodowy Dzień Teatru Wspomnienie o aktorce Ludwinie Nowickiej Gorzów, Klub MCK "Pogodna Jesień", 24 marca 2015
Jest nas niewiele osób na sali. Starsi, którzy ja znali dołączyli na niebieskich połoninach do Ludwiny, a młodsi "rozbiegli się po świecie". Najmłodsza wśród nas była wnuczka Zosi Stanek, jednej z bardzo ważnych wtedy osób w Teatrze Seniora, Karina. Pozostali to wszyscy w tzw. "słusznym wieku". Pani Jola Szeliga Bujak solidnie przygotowała się do tego spotkania. Była nawet odpowiednia scenografia. Można było też poczytać wycinki z gazet, w których wspominano p. Ludwinę. Kiedyś powiedziała tak: "Śmierć jest czymś naturalnym. Odejdę z tego świata bez żalu, bo wiem, że odejść muszę...". W tym roku, niebawem minie 10 lat od jej odejścia.
Mistrzem ceremonii była p. Jola. Na początek przedstawiła sylwetkę pani Ludwiny. Ludwina Nowicka urodziła się w kwietniu 1929 roku w Wilnie. (Zmarła we wrześniu 2005 roku.) Ukończyła PWST w Łodzi. Występowała na scenach wielu teatrów. Z Gorzowem związana była od 1946 roku. Zadebiutowała we Wrocławiu. Pracowała też w Zielonej Górze i 10 lat w Gorzowie. Od samego początku swej pracy zawodowej pomagała młodszym. Bardzo angażowała się w pracę z amatorami. Przygotowywała dzieci i młodzież do udziału w konkursach recytatorskich. Prowadziła liczne zespoły teatralne, także z dziećmi i młodzieżą oraz dorosłymi. ("Instigo" w języku esperanto, "Przystanek 101", "Teatr Seniorów"). Była też reżyserką w innych teatrach, wyreżyserowała m. in. spektakl "Uciekła mi przepióreczka" w słynnym kiedyś Teatrze Paroniów (na os. Poznańskim). Była pomocna wszędzie tam, gdzie ktoś tej pomocy potrzebował i chciał.
Potem Karina Stanek przypomniała się nam w utworze "Księżniczka na opak wywrócona". Pięknie odegrała służkę podszywającą się za... panią. A potem na chwilę udaliśmy się w podróż sentymentalną do... Wilna. Piosenkami w wykonaniu zespołu "Wena", pt. "Moje Wilno", której tekst mówi o tęsknocie za tym miastem, i druga piosenka - to z "Konrada Wallenroda" A. Mickiewicza pieśń "Wilija". Oba utwory, jak powiedziała p. Jola, to wkład "Weny" w pamięć o Ludwinie. W kolejnym punkcie programu, "Epilog" z "Pana Tadeusza" przeczytał, w cylindrze z niedbale zarzuconym białym szalem... p. Ferdynand, członek Teatru "Maski i Twarze" od lat, a wcześniej w Teatrze u p. Ludwiny. A fragment "Snu srebrnego Salomei" J. Słowackiego pięknie powiedział aktor Teatru gorzowskiego p. Maciej Radziwanowski. Ale nie mniej pięknie fragment "Dziadów" przedstawiła p. Wiktoria, która najdłużej współpracowała z p. Ludwiną. "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie... co to będzie..." Na tym tekście, w stroju sowy wyszła pani Wiktoria... Swój tekst zakończyła nie mniej znanym wersem: "Hej sowy, puchacze, kruki i my nie znajmy litości... Szarpajmy ciało na sztuki...".
Innym marzeniem p. Ludwiny był program poświęcony C.K. Norwidowi, ale wyszło nie tak... Teraz, jakby dla kontynuowania planów naszej bohaterki, dwa utwory tego wieszcza: "Ty mnie do pieśni pokornej nie wołaj" i znany wszem utwór "Moja piosenka" o wielkiej tęsknocie do... kraju tego, gdzie kruszynę chleba... przeczytała p. Jola. W drugiej części obejrzeliśmy film o Ludwinie "Uczyńmy coś dobrego", w którym opowiada o sobie, pokazuje piękne fotografie, pięknej dziewczyny... Film zrobiony u niej w mieszkaniu i trochę w Klubie "U Szefa", chyba ostatnim miejscu jej pracy z zespołem teatralnym. Tytuł filmu to utwór napisany przez jej syna Cezarego Krajewskiego. Oto fragment tego tekstu: "Uczyńmy coś dobrego/ Gdyśmy rozpaczy bliscy/ Uczyńmy coś dobrego/ To dusze nam oczyści/ Gdy wszystko rwie się/ Gdy nie ma po co żyć/ Te szanse mamy zawsze/ Dobrym byyyyć". Pod koniec filmu p. Ludwina mówi: "W swoich najgorszych latach, pracowałam... pracowałam...".
W trzeciej części tego spotkania powspominaliśmy wszyscy współpracę i znajomość z p. Ludwiną. Była z nami pani, która mieszkała z nią w bursie szkolnej w Łodzi, a potem przyjaźniły się w Gorzowie... Wspominaliśmy jej teatry, o tym jakim była człowiekiem, o jej pracy w gorzowskim Teatrze... Czas leciał, a my przy kawie, herbacie i ciasteczkach gadaliśmy... gadaliśmy...
Ludwina Nowicka była laureatką dorocznej nagrody Gorzowskiego Towarzystwa Kultury (1988) oraz nagród Prezydenta Miasta - w 2001 i "Motyla" za całokształt pracy w 2004 roku. Uhonorowana też tytułem "Człowiek Człowiekowi".
Ewa Rutkowska Fot. Radosław Siuba
24-03-2015
/ sprawozdania z tego miesiąca
|
|
Komentarze
brak komentarzy
zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..
|
|
 |
Kalendarz imprez
|