Jak Mały Fiat podbił Afrykę Spotkanie z Arkadym Pawłem Fiedlerem, wnukiem pisarza i podróżnika Arkadego Fiedlera, pt. "PoDrodze Afryka - Jak Mały Fiat podbił Afrykę" Gorzów, W ZUO Na Zapiecku, 10 marca 2015 r.
Arkady Paweł Fiedler, pisarz, podróżnik, fotograf... Tak we wstępie powiedziała szefowa Klubu p. Barbara Schroeder. Potem opowiedziała o jego pradziadku i dziadku i o istniejącym od ponad 40 lat, ciekawym Muzeum Arkadego Fiedlera w Puszczykowie. Pan Arkady Paweł Fiedler postanowił Małym Fiatem przejechać Afrykę, zafascynowany jego wytrzymałością podczas wyprawy wzdłuż granic Polski. Ta wyprawa trwała trzy i pół miesiąca od Egiptu do RPA, licząca 16.200 km i obejmowała 11 krajów. Podróż, marzenie życia, planował rok dostosowując i remontując Fiacika... Do Egiptu samochód został przetransportowany statkiem i tam zaczęły się "schody". Aby go wydostać z portu potrzebne były ponad dwa tygodnie. Zniechęcony tym do Egiptu nawet nie zatrzymał się przy Piramidach. Zmierzał w stronę Sudanu, do Asuanu.
Jego maluch, jako pierwszy pojazd polski, przekroczył nową granicę lądową między Egiptem a Sudanem. W Sudanie spotkał się z ogromnym zainteresowaniem i życzliwością Nubijczyków. Nawet goszczony był w ich domach. Ale jechał dalej, wzdłuż Nilu w stronę Etiopii. Nareszcie było dużo dobrych, nie zatłoczonych (samochodami) dróg, było za to mnóstwo pieszych. Etiopia to kraj bardzo zielony i górzysty, ogromne wyzwanie dla Malucha. Wszędzie po drodze napotykał ogromne zainteresowanie, szczególnie... dzieci. Zmieniały się kraje i krajobrazy, a zainteresowanie jego samochodem nie malało. Trasa wiodła dalej, w stronę Kenii. Po drodze przekroczył równik. W Ugandzie dotarł do lasu równikowego, padało, więc było nieprzejezdne błoto. Ale i z takich sytuacji ratowali go napotykani ludzie.
Uganda to niezrównane widoki, zachwycające krajobrazy. A życie tam to przetrwanie. Miał też spotkanie z górskim gorylem i lwem. Okazało się jednak, że "nic to", Maluch zmierzał w kierunku Ruandy i następnie Tanzanii. Wszędzie ostępy i piękna przyroda. Na jez. Tanganika pływa do tej pory pasażerski statek, który ma ponad 100 lat. Trasa wiodła go dalej, do Zambii, tu otrzymał pierwszy mandat. W tym kraju Maluch przekroczył swoje pierwsze 10.000 km. I Namibia i dalej Botswana i ponownie Namibia, gdzie odwiedził m. in. farmę gepardów. Jest to kraj ogromnych przestrzeni. Ale jechał do celu swojej wyprawy do RPA i Przylądka Dobrej Nadziei. I tam stanął na koniec wyprawy, która wynosiła 16.194 km po bardzo różnych drogach Afryki. Maluch spalił 950 litrów paliwa. Miał niewiele usterek. Najpoważniejsza, to uszkodzony rozrusznik. DAŁ RADĘ i p. Arkady Paweł i Maluch...
Wyprawie towarzyszyli kamerzyści, bo celem podróży był film. My też na spotkaniu śledziliśmy na ekranie trasę tej egzotycznej i ekstremalnej podróży. Nagrano 400 godzin materiału. Ma powstać z tego film długometrażowy i serial w kilku odcinkach. Ta wyprawa nominowana jest do nagrody, jako "Podróż roku" do "National Geographic". Można oddawać głosy. I choć bolało go po tej wyprawie wszystko, to podróż Maluchem okazała się wspaniałym narzędziem do łamania barier międzyludzkich. Teraz Maluch służy jako "okaz", ale jest przygotowywany do kolejnej podróży...
Ewa Rutkowska Fot. Radosław Siuba
10-03-2015
/ sprawozdania z tego miesiąca
|