Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Przykro mi, że nie ma już Janusza Kondratowicza
Ja poznałam Janusza Kondratowicza ponad 35 lat temu. Pracowałam wtedy w Myśliborzu (w MOK-u). Janusz po raz pierwszy przyjechał do nas w 1978 roku na I edycję ogólnopolskiej imprezy dla młodych twórców (autorów tekstów piosenek i kompozytorów).

On cały czas był na tzw. topie. A na dodatek pełnił także ważne funkcje w ważnych dla twórców instytucjach. Był wiceprezesem Związku Autorów i Kompozytorów Rozrywkowych ZAKR. Zasiadał też we władzach ZAiKS-u. A my, jako organizatorzy tej imprezy (WDK w Gorzowie i MOK), potrzebowaliśmy fachowej pomocy. Ważnego patrona dla naszej imprezy. Januszowi spodobał się dowcipny regulamin SMAK-u (opracowany przez Elę Kuczyńską i Rafała Zapadkę, ówczesnych pracowników WDK). Mieliśmy silne poparcie w ówczesnym Wydziale Kultury UW, w osobie pracownika tego Wydziału p. Leszka Bończuka. I stało się. Janusz Kondratowicz został Ojcem chrzestnym naszych Spotkań. On zapraszał znanych twórców, aby prowadzili warsztaty z adeptami tej sztuki. Sam prowadził także warsztaty i był kierownikiem artystycznym myśliborskich Spotkań.

On podpowiadał i pomagał kogo zaprosić z tzw. gwiazd towarzyszących imprezie. Ważne, aby to byli przede wszystkim twórcy. Na myśliborskie Spotkania, do prowadzenia warsztatów zaprosił legendarnego Jonasza Koftę. A także Leszka Długosza, Andrzeja Waligórskiego, Zbigniewa Górnego, Elę Adamiak, Andrzeja Poniedzielskiego, Tadeusza Woźniaka, Justynę Holm, Jacka Skubikowskiego, Jarosława Kukulskiego i wielu innych, nie mniej uznanych twórców i wykonawców.
Janusz Kondratowicz był także orędownikiem i patronem talentów. Nagrodzonych, czy wyróżnionych zapraszał na nagrania do Radia i TV, pomagał wypłynąć na szersze wody...  wyjść z niebytu, zaistnieć. W znacznej mierze pomógł wielu dzisiaj znanym autorom, kompozytorom i wykonawcom. Często w jednej osobie. Z pomocy na myśliborskich warsztatach skorzystali: Mirek Czyżykiewicz, Piotr Bukartyk, Andrzej "e-moll" Kowalczyk, Tolek Muracki, Jan J. Należyty, Sambor Dudziński, Marek Majewski. Lista jest dość długa.

Janusz, jako kierownik artystyczny imprezy, prowadzący warsztaty i jako przewodniczący jury, miał możliwość i umiał "wyławiać" talenty, jakby widział coś więcej, a nie tylko np. nazwisko... On wiedział, jak np. wystarać się o stypendium ZAiKS-u dla zdolnego młodego twórcy. Albo, co zrobić, aby inna prestiżowa nagroda też była przyznawana (ZAKR-u). Myśliborski SMAK (Spotkania Młodych Autorów i Kompozytorów) bardzo dużo zawdzięcza Januszowi Kondratowiczowi. Ja nie wiem, kiedy na tej imprezie był po raz ostatni, chyba na XXX-leciu (?). Bo ja wcześniej "oddałam pałeczkę". Choć też długo dzierżyłam stery tej imprezy. Nawet wtedy, gdy Myślibórz był już w innym województwie.
Wiedziałam, że ma problemy ze zdrowiem. Bo miał je już wcześniej. Był po operacji serca. Ostatnie pół roku prawie całe spędził w szpitalu. A wcześniej nigdy się nie oszczędzał. Janusz miał w sobie bardzo dużo pogody, serdeczności i życzliwości. Był człowiekiem o dobrym sercu. Jemu także zależało na tym, aby nagrodzony, młody twórca mógł wypłynąć, zaistnieć w tym trudnym świecie twórców. Pomagał każdemu, kto tej pomocy potrzebował. Starał się, aby zdolnych, utalentowanych twórców zauważono i doceniono, aby nikt "nie zginął w tłumie".

Do Myśliborza przyjeżdżał także czasem latem na ryby, albo popływać łódką po rozległych myśliborskich jeziorach. Wiedziałam, bo to wszyscy wiedzieli, że napisał setki tekstów piosenek. Kto nie słyszał smutnego "Białego krzyża" w wyk. Czerwonych Gitar. Albo "Powrócisz tu" Ireny Santor, albo "Tyle słońca w całym mieście" Anny Jantar (dla niej napisał bardzo dużo piosenek). Albo "Trzynastego" Kasi Sobczyk, albo "Płoną góry, płoną lasy", czy "Kwiaty we włosach". Mówiło się, że Janusz pisze piosenki dla przyjaciół. I chyba coś w tym było z prawdy. W przyjaźniach był wierny. Na naszych spotkaniach w Myśliborzu, czy w Gorzowie rozmawialiśmy o wszystkim, o przyjaciołach także. Jest mi ogromnie smutno i żal. Bo ten poeta piosenki był także moim przyjacielem. Mnie też dodawał wiary w siebie. Nie powstaną już inne nowe piosenki, które śpiewać będziemy wszyscy. Są ludzie, których nie można zastąpić. Taką osobą był JANUSZ KONDRATOWICZ. Niebawem obchodziłby 74. rocznicę urodzin (urodził się 20 lipca 1940 r.).

Na koniec zacytuję fragmenty Jego piosenek. Pierwszą wykonywała kiedyś Irena Jarocka.
"Był ktoś", muz. W. Parzyński
Był ktoś, kto smutek otarł z twarzy jednym ciepłym słowem.
Był ktoś, kto z piasku mi zbudował teatr, w którym gram.
Był ktoś, kto mocniej wziął za rękę, poprowadził w ogień.
Był ktoś - kto zwyczajnie sam...


I inna, wykonywała ją Anna Jantar.
"Koncert na deszcz", muz. W. Trzciński
Gdy w pół drogi mi zabraknie sił,
Gdy zwątpię, schylę wzrok.
Ten krajobraz, który we mnie śpi,
Schronieniem będzie mi. Nadzieją mą...


Ale nadziei już nie ma...

Ewa Rutkowska
Zdjęcie: http://muzyka.interia.pl

2-07-2014



/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl