Logowanie
|
|
Relacje |
|
JEZIORO ŁABĘDZIE i INNE PTASIE HISTORIE... Na Mikołajki Filharmonia Gorzowska zaproponowała nam piękny, romantyczny koncert. Zaproszono też wirtuoza skrzypiec i zaproponowano piękną muzykę m.in. Niccolo Paganiniego czy Piotra Czajkowskiego.
Na początek Niccolo Paganini (1782-1840), włoski skrzypek, altowiolista, gitarzysta i kompozytor. Grę na skrzypcach ćwiczył nawet po kilkanaście godzin dziennie, zmuszał go do tego srogi ojciec. Już jako dziecko występował publicznie. Ale zasłynął dopiero wtedy, gdy wyzwolił się spod kurateli ojca i zaczął koncertować w kraju, wzbudzając ogromną sensację jako wirtuoz. Choć występował tylko we Włoszech, jego sława sięgnęła całej Europy. Ale na występy zagraniczne zdecydował się dopiero w 1828 roku i był to jego wielki triumf. Ostatnie lata swego życia spędził w Nicei. Chorował na gruźlicę... Technika jego gry do dziś stanowi wielką zagadkę. Spekulowano nawet, że miał konszachty z diabłem..., czy nadrozwój palców... Na koncertach grywał tylko utwory skomponowane przez siebie. Najsłynniejsze Jego utwory to 24 Kaprysy na skrzypce solo, Koncerty skrzypcowe D-dur op.6 i h-moll op. 7 (ze sławnym "rondem z dzwonkiem") czyli tzw. Campanellę, która w transkrypcji fortepianowej F. Liszta bardzo się rozpowszechniła. Największe wyzwanie dla skrzypków stanowią wariacje, spośród nich np. tzw. "II Carnavelle di Venezja" (Karnawał Wenecki). Paganini grał też mistrzowsko na gitarze, zostawił kilkanaście kompozycji solowych i kameralnych na skrzypce, wiolę, gitarę i wiolonczelę. Dla niego Hektor Berlioz skomponował utwór na orkiestrę z solową altówką "Harold w Italii".
MARIUSZ PATYRA - naukę gry na skrzypcach rozpoczął w wieku 7 lat. Urodzony w Orzyszu w 1977 roku. Jego nauczycielami byli: prof. A. Hoffmann w Olsztynie, prof. J. Kucharski w Warszawie, prof. K. Węgrzyn w Hanowerze i mistrz Salvatore Accado w Cremonie. Jest pierwszym Polakiem, który wygrał "Premio Niccolo Paganini" w Genui w 2001 roku i zdobył specjalną nagrodę za najlepsze wykonanie Kaprysów Niccolo Paganininiego. Otrzymał też wtedy kopię skrzypiec "II Cannone", które należały do wielkiego wirtuoza. Mariusz Patyra jest laureatem wielu konkursów i ważnych w świecie muzycznym nagród. Występował w wielu krajach Europy, w Japonii, w Ameryce Północnej i Południowej. Koncertował z wieloma uznanymi orkiestrami. Nagrywał dla Polskiego Radia oraz dla stacji niemieckich i włoskich. Ma na swoim koncie także nagrania płytowe. Na koncercie mistrzowsko zagrał I koncert skrzypcowy D-dur op.6, składający się z 3 części: 1. Allegro maestoso - Tempo giusto 2. Adagio 3. Rondo. Allegro spirituoso - Un poco piu presto Dał nam popis swoich niekwestionowanych wirtuozowskich umiejętności. Po wejściu na scenę dumnie czekał na swoje partie, skupiony, długonogi... z fryzurą "na Paganiniego...". I po chwili popłynęła muzyka "nie z tej ziemi". Skrzypce w Jego rękach były jak "zaczarowane"... Wirtuozeria tej gry chyba "zahipnotyzowała..." wielu słuchaczy, a może wszystkich?... Tak czarował przez cały czas swojego występu. Był też bis, bo jakby inaczej? Zagrał Niccolo Paganiniego Kaprys nr 24. I znów owacjom (na stojąco) nie było końca. Ale niestety wszystko kiedyś się kończy...
Po przerwie dalej delektowaliśmy się tą niepowtarzalną ucztą duchową. Ottorino Respighi (1879-1936), włoski kompozytor, muzykolog i dyrygent uznawany za jedną z najważniejszych postaci włoskiej muzyki instrumentalnej początków XX wieku. Najbardziej znany z tzw. "Rzymskiej trylogii" na orkiestrę. Ottorini studiował w Liceo Musicale w Bolonii. Przez jakiś czas przebywał w Moskwie i grał tu na altówce w Imperial Orchestra w Petersburgu. Studiował wtedy u Rimskiego-Korsakowa. Od 1903 roku zaczął robić karierę jako skrzypek koncertowy. Grał muzykę kameralną i komponował. W roku 1913 osiedlił się w Rzymie i przyjął profesurę w Liceo. Rzym go oczarował. Atmosfera tego miasta była dla niego inspiracją, stworzył tu oryginalny, osobisty język muzyczny, którego przykładem jest utwór napisany w 1914/16 r pt. "Fontanne di Roma" (Fontanny Rzymu). Skomponował także operę dla dzieci. Szukał też inspiracji w muzyce dawnej, wprowadzając renesansowe i średniowieczne motywy w swoich kompozycjach. W późniejszych latach podróżował po Włoszech i świecie, podczas tych wojaży prezentował własne utwory, jako dyrygent lub akompaniator (swojej żony). Czasami jako pianista solowy. Ottorino gościł u nas nie tak dawno (22 XI). Wtedy to pani Iwona Sobotka pięknie zaśpiewała Kantatę II Tramonto (Zachód) w opracowaniu G. Duchnowskiego. Na Mikołajkowym koncercie usłyszeliśmy Suitę Gli uccelli (Ptaki). Utwór składający się z 5 części: 1. Prelude wg muzyki Bernardo Pasquiniego 2. La colomba (Gołębica), wg muzyki Jacguesa de Gallota 3. La gallina (Kokoszka), wg muzyki Jeane'a-Philippe'a Rameau 4. L'usignuolo (Słowik), wg muzyki anonimowego klawesynisty angielskiego 5. II cucu (Kukułka) wg muzyki Bernardo Pasquiniego A wszystko wykonane przez filharmoników gorzowskich pod batutą prof. MONIKI WOLIŃSKIEJ. Można było usłyszeć gdaczącą kokoszkę, śpiewającego tęsknie słowika czy kukającą radośnie kukułkę. Muzyka brzmiała cicho, tęsknie, aby za chwilę przewrotnie zaistnieć burzą dźwięków... Na zakończenie tego wyjątkowego koncertu zaprezentowano nam jakby "obrazki" z Jeziora łabędziego.
Kolejny punkt programu to Piotr Czajkowski (1840-1893), rosyjski kompozytor. Jego twórczość wywarła ogromny wpływ na rozwój muzyki rosyjskiej. Trzy balety Piotra Czajkowskiego stanowią trzon jego twórczości kompozytorskiej, łącząc w sobie inwencję melodyczną, błyskotliwą instrumentację i wyobraźnię teatralną. Żaden inny utwór nie oddaje tak świata bajek dla dzieci jak jego "Dziadek do orzechów". Jego głęboko emocjonalna dusza znosiła momenty szczęścia, gdy określano jego dzieła najlepszymi kompozycjami muzyki romantycznej, jak i dotkliwe lekceważenie, które czasem wykazywała krytyka. Do problemów twórczych i emocjonalnych dołączyła ogromna trudność samego Czajkowskiego w zaakceptowaniu swojej inności seksualnej. Do dziś zagadkowa jest jego śmierć? Początki "Jeziora łabędziego" sięgają 1871 roku. Był wtedy pochłonięty komponowaniem miniatur tanecznych dla dzieci swojej siostry. W 1875 roku na prośbę Teatru Bolszoj skomponował pełnowymiarowy balet oparty na tych samych motywach. Jednak wtedy uważano, że jest to zbyt trudny utwór. Dopiero w dwa lata po śmierci kompozytora, dzięki choreografii Mariusa Patipa i Lwa Iwanowa, dzieło to otrzymało nowy kształt i dopiero wówczas odniosło spóźniony sukces, trwający do dnia dzisiejszego. Podczas tego koncertu usłyszeliśmy Suitę orkiestrową op. 20 - Jezioro łabędzie, składającą się z 6 części: 1. Scena: Jezioro łabędzie 2. Walc 3. Taniec łabędzi 4. Scena miłosna między Odettą i Zygfrydem 5. Taniec hiszpański 6. Finał Scena pierwsza wprowadza nas w magiczny, nierealny i romantyczny świat. Potem wirujemy w walcu zwinnie, razem z tancerzami w pięknych strojach... A w tańcu łabędzi chyba każdy widzi 5 tancerek, niewidocznie splecionych, jak drobnymi kroczkami, na puentach płyną bajecznie po scenie jak... łabędzie na wodzie... I można było sobie wyobrazić miłość wyznawaną przez... Harfę i skrzypka... Ta część brzmiała wielką tęsknotą, jak miłosna skarga... Ale oto chyba paso-double i kastaniety i ognista hiszpanka... I znów wracamy do melodii z początku... Płyniemy w chmurach razem z tą czarodziejską muzyką... Pięknie i mistrzowsko wykonaną przez gorzowskich filharmoników.
I ponownie bis na stojąco... Ale mamy niespodziankę... Pani dyrygent wybiegła zza kulis w mikołajowej czapce z workiem prezentów. "Zadała" zadanie orkiestrze a sama pobiegła w publiczność, częstując malusińskich i tych starszych słodkościami... I tym akcentem zakończył się dzień św. Mikołaja w FG.
Ewa Rutkowska Fot. Michał Kapuściński
6-12-2013
/ sprawozdania z tego miesiąca
|
|
Komentarze
brak komentarzy
zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..
|
|
|
Kalendarz imprez
|