Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

"Bamberka" z odważnymi

W sobotę i w niedzielę (26-27 X) odbywał się w Grodzkim Domu Kultury IV Ogólnopolski Festiwal Monodramów i Teatrów Małych Form "Bamberka". 

Idea takiego festiwalu zrodziła się, gdy w GDK funkcjonował Teatr Kreatury propagujący małe formy teatralne i monodramy. Nie ma już "Kreatur", nie było więc reprezentacji Gorzowa na tegorocznej "Bamberce". Szkoda. Nie było nawet małych form, a jedynie monodramy. Przywieźli je młodzi wykonawcy z Mysłowic, Zielonej Góry, Nowej Soli, Olsztyna, Sopotu, Ostrowca Świętokrzyskiego i Chojnic, jeden zapowiedziany wykonawca nie dojechał.

Monodram to bardzo trudna forma teatralna wymagająca od wykonawcy skupienia tylko na sobie uwagi widza. Trzeba dysponować dobrym warsztatem, bo przecież rzecz nie polega na wygłoszeniu tekstu (choć to też trudne, bo zazwyczaj go dużo), ale na odegraniu sytuacji, postaci, całej historii. Wielu dojrzałych artystów z dyplomem nie ma odwagi przygotować monodramu. Tu pokazali się odważni, którzy na pewno mają na swoim koncie udział w innych, zbiorowych przedstawieniach.

Przez dwa dni siedziałam na widowni GDK i ani chwili się nie nudziłam. Tylko jedna bardzo młoda dziewczyna podjęła się zadania moim zdaniem przerastającego jej siły, ale w jej prezentacji było udanych wiele scenicznych pomysłów. Inni odkrywaniem tematu oraz świadomą pracą teatralną ustawili poprzeczkę całkiem wysoko. Na tyle wysoko, że zarówno wśród jurorów, jak i wśród publiczności (mnie znajomej) podzielone były zdania, komu należy się pierwsza nagroda. Jury przyznało ją Marcie Andrzejczyk z Olsztyna za monodram pt. "Kim jest Wera Gran" według znanej książki Agaty Tuszyńskiej. 



W monodramie mamy klarowne dwa plany: utrzymane w konwencji teatru cieni sceny z udziałem starej, zgorzkniałej Wery oraz plan sceniczny, w którym Wera-gwiazda śpiewa piosenki wykonywane przez nią w kawiarni w getcie. Marta Andrzejczyk śpiewa doskonale, znane przedwojenne piosenki inscenizuje wręcz nowatorsko. Tyle, że jest ich trochę za dużo, więc zaczynają nudzić, a ich wpływ na poszukiwanie przyczyn klęski Wery jest minimalny. Natomiast ważniejszy plan, ten uzyskany z cienia jest zbyt schematyczny, bez nowych pomysłów. Oglądało mi się tę prezentację dobrze, ale ani przez moment nie pomyślałam, że może dostać pierwsze miejsce. 

Mnie podobała się prezentacja Kamili Winkler z Zielonej Góry, która pokazała monodram pod tytułem "Nie-winna" oparty na opowiadaniu Heinricha Bölla "Utracona cześć Katarzyny Blum". Ta historia napisana na początku lat 70. dla nas po 40 latach okazuje się bardziej aktualna niż wtedy, gdy powstała. Jej tematem jest prasowa nagonka na Bogu ducha winną kobietę. Pewnie przed 40 laty nie mieliśmy  pojęcia, że brukowce z telewizją plotkarską łącznie mogą przynieść tyle zła. Teraz wiemy, więc i temat stał się bardziej porażający. Wykonawczyni była skupiona, rzeczowa, plastyczna w ruchu, świetnie operowała rekwizytem. To moje zdanie, jurorzy czepiali się akurat tego, co mnie się najbardziej podobało, ale dali Kamili drugie miejsce. 



Obejrzeliśmy ponadto:
- "Zło /łamane przez/dobro" - o dylematach młodej dziewczyny, gdzie we współczesnym świecie jest dobro, a gdzie zło. Kto to rozstrzygnie?
- "Ja Ediczka" - o rosyjskim emigrancie-włóczędze na ulicach Nowego Jorku,
- "Trzeba wyjść" - na podstawie Gombrowicza szukanie tego, co ważne w życiu,
- "Ścianananaświat" - świat w oczach 10-leniego chłopaka, potem mężczyzny, kilka wcieleń, kilka ważnych pytań,
- "Uśmiech Dostojewskiego" - na podstawie "Lolity" ciągle aktualne pytania przede wszystkim o seks.
Jak widać, rozrzut tematyczny duży. 
Na zakończenie wystąpiła Elżbieta Kuczyńska, która przy akompaniamencie Marcina Nowaka śpiewała piosenki Jaromira Nohawicy w polskich tłumaczeniach. 

W sumie:
- "Bamberka" to niszowa impreza, ale pokazuje, że prawdziwy teatr jeszcze żyje. Obawiam się, że telewizyjne gwiazdy, które niebawem do nas zjadą na Spotkania Teatralne, nie będą miały tyle odwagi w wyszukiwaniu ważnych tematów i tak precyzyjnym przygotowaniu przedstawień.   
- Wstęp na wszystkie prezentacje był darmowy, więc młoda publiczność wypełniała niedużą salę kameralną Grodzkiego Domu Kultury, ale tłumów nie było. Na gwiazdy z biletami po blisko 100 złotych ludzie na pewno przyjdą.
- Organizatorzy muszą coś zrobić z organizacją. Goście, którzy przyszli na recital Elżbiety Kuczyńskiej, musieli czekać blisko godzinę, bo w tym czasie odbywało się spotkanie uczestników (wykonawców, ale i widzów też, sama tam byłam) z jurorami, którzy omawiali przedstawienia. Omówienie - część imprezy ważna, ale godzina recitalu też, a tymczasem jurorzy spieszyli się, bo spadł śnieg, a do Łodzi mieli daleką drogę. No i ci, co przyszli na Elę, denerwowali się mocno. Trzeba jakoś inaczej zaplanować omawiania (może w pierwszym dniu także? może po każdym występie?).
- Atmosfera i miejsce w Grodzkim Domu Kultury na takie imprezy bardzo dobra, a Konrad Stala jako gospodarz znakomity. 
- Niech nam zostanie "Bamberka" na następne lata. Jest potrzebna, by nie żyć ze świadomością, że teatr tworzą nie tylko gwiazdy telewizyjnych seriali, ale przede wszystkim odważni i poszukujący.

Krystyna Kamińska 
Fot. Arkadiusz Sikorski



5-11-2012
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl